#2 Czarnobyl Tour Part II
Zwiedzanie Prypeci zajęło sporą część wycieczki, więc każdy przywitał z radością wieść o nadchodzącym posiłku. W Czarnobylu turyści mogą zjeść obiad w stołówce pracowniczej, gdzie przychodząc bierzemy tacę i ustawiamy się w kolejce, a miłe panie kucharki nakładają nam jedzenie.
Posiłek wyglądał tak i muszę powiedzieć, że kuchnia czarnobylska smakuje całkiem dobrze.
Chcąc wejść do stołówki musimy przejść przez specjalne bramki sprawdzające, czy nie napromieniowało nas za bardzo:
Jeżeli przekraczacie bezpieczną dawkę promieniowania maszyna wskaże wam, która część waszego ciała (a raczej garderoby) to powoduje. Z oczywistych względów najczęściej są to buty, ponieważ ciągle stykają się z napromieniowanym podłożem. Nie byłam świadkiem, aby coś takiego się komuś przydarzyło, ale wtedy podobno wystarcza porządne wyczyszczenie podeszew. O tym co można robić, a czego nie można robić w Zonie opowiem jeszcze w poście o sprawach organizacyjnych, ale wspomnę już teraz, że nie powinniśmy tam niczego dotykać, ani na niczym siadać. Nasz przewodnik miał podobno kiedyś turystkę, która usiadła sobie na jakimś murku w Prypeci, żeby zrobić zdjęcie i musiała wracać do domu bez spodni :)
Oczywiście gwoździem programu był reaktor we własnej osobie. Jeżeli chcielibyście pojechać do Czarnobyla i zobaczyć zniszczony reaktor to jest już na to za późno. W ubiegłym roku został ostatecznie i na zawsze przykryty wielkim sarkofagiem, który ma go zabezpieczyć i ułatwić ewentualne prace. Konstrukcja ma też na celu ograniczenie promieniowania, które wciąż wydostaje się z reaktora.
Pod koniec dnia w końcu udaliśmy się pod Oko Moskwy, na które tak bardzo czekałam:
Oko Moskwy, zwane inaczej Duga, jest w rzeczywistości nazwą dla całego systemu tego rodzaju tarcz rozsianych po granicy dawnego Związku Radzieckiego. Ich celem było nic innego, jak wykrywanie nadlatującej demokracji w postaci pocisków balistycznych ze strony USA.
Ogrom konstrukcji robi wrażenie i sprawia, że ciężko jest ją objąć aparatem. Niestety widać, że Duga rdzewieje i jeżeli władze Ukrainy nie zrobią nic, aby zadbać o ten osobliwy zabytek, to pogoda w końcu zrobi z biedną Dugą swoje.
Inną ciekawostką, na którą się natkniecie jeżeli pojedziecie do Czarnobyla są wszechobecne pieski.
Inną ciekawostką, na którą się natkniecie jeżeli pojedziecie do Czarnobyla są wszechobecne pieski.
Najwięcej kręciło się ich koło stołówki w nadziei na coś do jedzenia. Ale można było je też spotkać przy punktach kontrolnych i wszystkich miejscach, gdzie byli ludzie. Psy były nad wyraz przyjazne i nie bały się człowieka. Z powodu tempa wycieczki nie miałam okazji nikogo wypytać o ich los. Wyczytałam później w Internecie, że są bezpańskie, lecz dokarmiają je robotnicy.
Na zakończenie jeszcze taka mała ciekawostka. Przyjeżdżając do miasteczka Czarnobyl macie okazję spotkać się z Towarzyszem Leninem :)
Cześć, bardzo fajny blog. Trafiłem na niego z Twojego innego bloga o kryminalistyce.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mojego bloga.
OdpowiedzUsuńdamianmielewczyk.blog.onet.pl